Dzień z życia intro
Tak czytam te wspaniałe artykuły o introwertykach i mam wrażenie, że i tak nic one nie wnoszą. Nie wnoszą w moje życie bo ono nadal będzie takie samo, tylko nie wnoszą nic w otoczenie osób, które mnie codziennie "osaczają". No ale dobra dzień z życia intro: Wracamy ze sklepu.. w czwórkę ja, mąż i dzieci. Wchodzimy do kuchni i już robi się bałagan bo to co kupione zostaje rzucone na podłogę. Małą trzeba rozebrać bo marudzi, duża już pyta o obiad kiedy będzie. Mąż jeszcze musi zrobic " coś " na dworze. I jestem sama.. a jednak z wielkim chaosem. Robię się nerwowa ale zaciskam zęby i robię obiad, małej daje piciu itd. Niby codzienność w wielu domach, rutyna no przecież musi się coś dziać. Tyle tylko że od kilku lat dzieje sie ten chaos codziennie, bez urlopu bez samotności, ktora jest mi jak tlen. No to po co ci było zakładać rodzinę ktoś zapyta. No po to żeby kochać i być kochanym tylko nikt nie powiedział, że jestem intro, że będzie aż tak trudno. Mąż mówi idź